czwartek, 9 kwietnia 2015

Czy warto?

Kilka dni temu byłam w kinie na filmie "Zbuntowana" i muszę Wam powiedzieć, że się trochę zawiodłam. Jeśli jeszcze tego nie czytaliście/oglądaliście i nie chcecie sobie narobić spoilerów, to nie czytajcie podpunktów, tylko od razu przejdźcie do końca postu.

  1. Przede wszystkim, przez cały film denerwowała mnie nowa fryzura Tris. Zdecydowanie nie pasuje do tej postaci oraz, osobom, które widziały film "Gwiazd naszych wina", w którym także gra Shailene Woodley, do złudzenia przypomina tamtą główną bohaterkę.
  2. Na początku był dosyć nudnawo. Łapałam się na tym, że oglądałam film i jednocześnie sprawdzałam jego zgodność z książką oraz oceniałam dialogi, które są w gorszym stanie niż w pierwszej części.
  3. Matka Tobiasa-Evelyn-wyglądała w filmie zbyt młodo, bardziej jak jego siostra niż rodzic.
  4. Reżyser i scenarzyści prawie całkowicie usunęli postać Marcus'a z filmu, i dali mu tylko jedną krótką scenę.
  5. Jedna rzecz, która została zmieniona, ale która bardzo mi się spodobała, to dodanie wątku próby, dzięki której można było zobaczyć nagranie-największy sekret przywódców Altruizmu. Z próby mógł wyjść jedynie Niezgodny i to taki, który pasowałby do każdej frakcji. Dzięki temu zrobiło się zdecydowanie ciekawiej, a mnie udało się zaskoczyć.
Ogólnie oceniając, nie żałuję, że poszłam do kina, ale czuję lekki niedosyt i wiem, że twórcy mogli postarać się trochę bardziej, i nie miałabym im wtedy tyle do zarzucenia. (Chociaż znając mnie, na pewno bym się czegoś czepiała:)
tutaj możecie zobaczyć plakaty głównych bohaterów
Wiem, że ostatnio nie pisałam pochlebnie o Stephenie King'u, ale nawet on potrafi wymyślić coś mądrego. Dam Wam tego przykład:
"Grawitacja nie istnieje, to życie po prostu jest ciężkie"
Do usłyszenia! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz