czwartek, 11 lutego 2016

Podsumowanie stycznia

Witajcie!
Wiem, że mamy już prawie połowę lutego, ale mam dla Was podsumowanie stycznia. Jak to mówią, lepiej późno niż wcale.
Styczeń nie był dobrym miesiącem, jeśli chodzi o bloga. Ilość napisanych postów to zaledwie 2.
Na szczęście, moje czytelnicze osiągnięcia przedstawiają się trochę lepiej. Udało mi się przeczytać 5 pozycji, a były to:

  1. "Magia złota" - książka autorstwa Tamory Pierce, to drugi tom trylogii o Rebecce Cooper. To dosyć ciekawe i oryginalne połączenie gatunku fantasy z przygodowym i kryminałem. W powieści, pomimo jej długości (ma prawie 600 stron), ciągle coś się dzieje. Myślę, że ta część podobała mi się nawet bardziej niż poprzednia, widać tu poprawę autorki. Moja ocena to 8/10.
  2. "Nowy wspaniały świat" - Aldous Huxley to książka, której chyba nikomu nie muszę przedstawiać. To jest po prostu klasyka gatunku science fiction i muszę Wam powiedzieć, że w trakcie czytania, bardzo mocno wstrząsnęła mną wizja takiego świata. A najsmutniejsze jest to, że gdy się nad tym zastanowiłam, to zauważyłam, że świat zaczyna przybierać właśnie taki, niebezpieczny obrót. Uważam, że każdy kto uważa się za fana gatunku sf, powinien przeczytać tą pozycję. Moja ocena 7/10.
  3. "Breaking Dawn" - autorstwa Stephenie Meyer to ostatnia część cyklu "Zmierzch". Angielskie wydanie kupiłam, gdy byłam na wycieczce w Berlinie jakiś czas temu. Stwierdziłam wtedy, że to będzie niezła praktyka angielskiego. No cóż... Pierwszą część przeczytałam ponad rok temu, a tą zaczęłam w wakacje. Ta seria chyba mi się najzwyczajniej w świecie przejadła. Mimo wszystko 4. część jest bardzo dobra, to moja ulubiona. Moja ocena to 7/10.
  4. "7 razy dziś" - Lauren Oliver to debiutancka powieść autorki trylogii "Delirium", która mnie po prostu oczarowała. Niestety, w tej książce widać pewną nieudolność autorki. Momentami się dłuży. Porusza trudne tematy, ale robi to w dosyć dziwny i nieporadny sposób. Ogólnie powieść nie jest zła, ale nie da się jej porównać z "Delirium". Moja ocena to 6/10.
  5. "Recepta na miłość" - autorstwa Pauli Roc to książka łącząca historie różnych ludzi. Ich życie jest skupione wokół szpitala, ponieważ większość z nich tam pracuje. Powieść pokazuje dwie strony pracy lekarza. Porusza bardzo głębokie tematy, budzi wewnętrzne dylematy. Ale nie będę więcej Wam o tym opowiadała, ponieważ mam zamiar napisać, już niedługo, pełną recenzję tej książki.
Przechodząc do filmów, obejrzałam ich "aż" 4, a były to:
  1. Noami and Ely's No Kiss List - to dosyć lekka komedia romantyczna, którą oceniłam na 6/10.
  2. Tajemnice Lasu - jedna z nowszych produkcji Disney'a. To musical łączący wiele bajek w jedną historię. Muszę przyznać, że piosenki były tu świetne, ale niestety fabuła i zakończenie popsuły całokształt, stąd moja ocena to 6/10.
  3. Woda dla słoni - bardzo ciekawy i oryginalny film. Chyba jeszcze nigdy dotąd nie oglądałam produkcji, której akcja toczyłaby się głównie w cyrku. To było dosyć ciekawe. Film w sumie dobry, tylko brakowało mi tego "czegoś". Moja ocena to 7/10.
  4. Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy - wszyscy byli na tym filmie w kinie, więc i ja musiałam pójść. Szczerze, nie mam o nim za wiele do powiedzenia, oprócz tego, że podobała mi się muzyka i efekty dźwiękowe. Fabuła była dosyć przewidywalna, a dialogi, momentami, bez sensu. Moja ocena to 6/10.
Oprócz filmów i książek, zdołałam zacząć też kilka seriali, a były to:
  1. Special A - anime, którego obejrzałam może 3-4 odcinki, więc nie jestem w stanie zbyt wiele o nim powiedzieć. Wstrzymam się z oceną do końca pierwszego sezonu.
  2. Outlander - serial, który w ciągu dwóch dni, został jednym z najbardziej ulubionych. Znacie to uczucie, kiedy kończycie jeden sezon i okazuje się, że kolejny jest dopiero za kilka miesięcy, a Wy już chcielibyście oglądać dalej? Mniej więcej w tym stylu, czuję się od momentu zakończenia ostatniego odcinka pierwszego sezonu. Nie mówię teraz o żadnych szczegółach, ponieważ ten genialny serial zasługuje na osobną recenzję, którą na pewno napiszę do końca miesiąca. Moja ocena 10/10.
  3. Shadowhunters - czyli nowa ekranizacja serii "Dary Anioła". Obejrzałam, jak na razie, 3 odcinki i muszę Wam powiedzieć, że jestem raczej zdołowana tym serialem. Mimo wszystko obejrzę kilka kolejnych odcinków, żeby przekonać się, czy dalej będzie tak samo źle. Nie daję jeszcze oceny.
To wszystko czego udało mi się dokonać w styczniu. Mam nadzieję, że luty będzie tak samo udany, jeśli nie lepszy.

"Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy się nie poddawaj!"
Winston Churchill 


Do usłyszenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz