piątek, 2 grudnia 2016

Współczesna młodzież i lektury

Witajcie!

Przyznajcie się, kto z Was nigdy nie pominął czytania jakiejkolwiek szkolnej lektury?
A komu wszystkie się podobały?
A teraz, zastanówcie się, do ilu lektur podchodziliście z przeświadczeniem, że się Wam nie spodobają i, być może z tego powodu, tak się działo.

Lektury...
Zmora niejednego ucznia.
Co takiego w nich jest, że potrafią tak zniechęcić do siebie ludzi?


Jak wspominałam Wam jakiś czas temu, niedawno przeczytałam "Pana Tadeusza" i wczoraj zakończyliśmy jego omawianie w szkole.
W trakcie czytania tego eposu, ponownie zaczęłam zadawać sobie pytania: "Dlaczego tak mało osób czyta lektury?" oraz "Dlaczego odbieramy lektury tak negatywnie?".

Oto do jakich doszłam wniosków:


  • Gdy czytamy książkę, najważniejsze jest nasze nastawienie w stosunku do niej. Jednak w przypadku lektur, często czujemy się przymuszeni, co skutkuje uprzedzeniem do danych dzieł. Ja, gdy po raz pierwszy czytałam "Hobbita", czy "Quo vadis", zrobiłam to z własnej chęci i obydwa dzieła bardzo mi się podobały. Jednakże gdy musiałam je sobie odświeżyć przez omawianiem w szkole, miałam wrażenie, czułam, że czyta mi się je o wiele gorzej. 
  • Część uczniów wcale nie czyta lektur, ponieważ z góry zakłada, że wszystkie z nich są nudne i bezsensowne. Cierpią na tym znakomite tytuły, które nie mają nawet szansy się zaprezentować.
  • Większość osób męczy wnikliwa i długotrwała analiza oraz interpretacja wszystkich składowych danej książki. Ja sama zaliczam się do grona tych osób, ale nie mówię przez to, że powinno się całkowicie zaniechać tego typu działań. Moje "ukochane" stwierdzenie, które często pada przy omawianiu dzieła to "Co autor miał na myśli?". Zawsze mnie to denerwowało, ponieważ uważam, że, nieważne jak bardzo byśmy się starali, nie jesteśmy w stanie tego odkryć.
Przez to wszystko, zaczynam mieć wrażenie, że lepiej byłoby dla niektórych książek, gdyby nigdy nie zostały lekturami szkolnymi. Może dzięki temu młodzi ludzie odbieraliby je inaczej.

Z drugiej strony, rozumiem, że czytanie, a następnie omawianie wybranych dzieł, ma wzbogacić naszą wiedzę i zaznajomić nas z różnymi formami.
Poza tym, wątpię, żeby młodzi ludzie z własnej woli sięgali po książki takie jak "Krzyżacy" czy "Pan Tadeusz" (wiem, że znajdą się wyjątki). Dlatego zrobienie z nich lektur obowiązkowych, daje nam swego rodzaju wymówkę do przeczytania danego dzieła.

Temat lektur obowiązkowych jest, według mnie, tematem rzeką, ale na dzień dzisiejszy powiedziałam wszystko, co chciałam powiedzieć. Być może za jakiś czas, moja opinia się zmieni lub przyjdą mi do głowy inne argumenty, wtedy napiszę kolejny post.

Zapraszam do dyskusji!

Co Wy sądzicie o lekturach?
Czytacie wszystkie bez wyjątku?
Lubicie je analizować i interpretować?
Koniecznie napiszcie!


Do usłyszenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz